sobota, 28 marca 2015

Ktoś jeszcze wierzy w demokrację w Polsce?

W związku ze zbliżającymi się wyborami dzisiaj wyjątkowo politycznie. Spojrzenie na pewien fenomen w ostatnich kilku wyborach do sejmu oraz szybki przegląd obecnych kandydatów na prezydenta. A na koniec mały apel...

Chciałbym na wstępie zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem żadnej konkretnej partii. Nie mam zamiaru agitować za żadną partią przy okazji tego tekstu. Ostatnie lata w wykonaniu POprawnej POlitycznie partii rządzącej sprawiły jednak, że do pewnej partii żywię lekką antypatię...

To jak w końcu - mamy tą demokrację czy nie? 


Oficjalna nazwa naszego kraju III Rzeczpospolita Polska  sugeruje wprost ustrój jaki panuje w nadwiślańskim kraju: demokrację, czyli władzę ludu. Moim skromnym zdaniem to najgorszy istniejący ustrój (ale o tym może kiedy indziej), ale skoro już jest to fajnie by było by ludzie tą władzę faktycznie posiadali. Ciężko, by ~37 milionów ludzi rządziło bezpośrednio więc co kilka lat w "tajnych, równych, powszechnych i uczciwych" wyborach dokonujemy wyborów na kolejne stołki w rządzie który w naszym imieniu decydują co dla nas dobre. Tylko... czy to na pewno MY ich wybieramy?

Kadencja PiSu jako partii rządzącej była krótka, acz intensywna (zaledwie 2 lata). W 2007 roku po przedwczesnych wyborach władzę w Polsce przejęła Platforma Obywatelska Donalda Tuska. Ludzie byli zmęczeni polityką "moherowych beretów", czynienia z naszego kraju państwa policyjnego (CBŚ i CBA zdawały się nie mieć chwili wytchnienia... chociaż czy to tak źle w skorumpowanym, postkomunistycznym państwie?) i prowadzenia wrogiej polityki na wszystkie strony. Gdziekolwiek przy okazji zbliżających się wyborów podnosił się temat na kogo głosować PO było ukazywane jako cudowna partia która wreszcie da Polsce normalność. Jedyna właściwa partia dla naszego dobrobytu. Ludzie naprawdę wierzyli w Donalda i dali temu wyraz oddając na jego partię 41.51% ważnych głosów. Dobra nasza - to teraz będziemy już mieli dobrze.

Przed kolejnymi wyborami w 2011 zdążyłem znacznie poszerzyć swój krąg znajomych co dało mi możliwość poznania poglądów ludzi z różnych stron naszego kraju będących w różnym wieku, a PO.... a PO zdążyło się popisać. Kłamstwom Donalda wydawało się nie być końca, afera goniła aferę a polityka zagranicznego wchodzenia wszystkim w  cztery litery zdawała się zmęczyć wszystkich (no może poza mieszkańcami stolicy czego do końca nie rozumiem) co najmniej równie mocno jak poprzednie rządy PiSu. Bez względu na to z kim rozmawiałem (poza bardzo nielicznymi wyjątkami) Platforma stała się bardzo źle odbieraną partią, co potwierdzała radosna twórczość internautów. PO nie miało prawa tych wyborów wygrać. I co? Wygrali tracąc zaledwie 2 mandaty względem poprzedniej kadencji jednocześnie powiększając dystans do opozycji... 

O ostatniej awanturze z kilkudniowym liczeniem głosów nawet nie warto wspominać... Dorzućmy do tego serie dość dziwnych serii samobójstw (chociażby najbardziej znane Andrzeja Leppera i Sławomira Petelickiego - tak, na pewno uwierzę, że jeden z najlepszych i najbardziej zasłużonych żołnierzy współczesnej Polski popełnił samobójstwo strzelając sobie w tył głowy i to kilka razy...) i rzeczywistość Polski i polskich demokratycznych wyborów z roku na rok zaczyna mi przypominać wybory na Krymie, gdzie frekwencja miejscami przekraczała 100%... 

To co, na kogo "głosujemy"?

Pozwoliłem sobie rzucić okiem na kilka kandydatur. Kolejność nie jest losowa, ale nie odzwierciedla też moich preferencji politycznych. W tej kolejności było mi po prostu wygodnie o nich wspominać.


Bronisław Komorowski (bezpartyjny/PO)
Historyk, 63 lata na koncie, w tym 5 jako prezydent naszego pięknego Kraju. 

Powiedzieć, że fajtłapa to mało. Nie mając solidnego przygotowania ze strony ludzi od Public Relations sterujących nim słowo po słowie, czynność po czynności gość wydaje się nie być zdolny samodzielnie zawiązać buty... Lista wpadek jest dość długa i nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Fakt jest faktem, że godnie pełni funkcję reprezentacji naszego kraju tylko kiedy nic nie robi i nic nie mówi, inaczej zaraz wychodzi z niego brak jakiegokolwiek obycia i wykształcenia... Chwila chwila, jest historykiem tak? Co to on tam sądzi o żołnierzach polskiego podziemia?


W ten sposób dajemy powód by się z nas śmieli na świecie... Takiego prezydenta chcemy?


Janusz Korwin-Mikke (KORWIN)

Mający 73 lata szachista z wykształceniem filozoficznym. W przeciwieństwie do pana Komorowskiego w przypadku JKM nie można odmówić faktycznego posiadania takiego wykształcenia, gdyż jest zdecydowanie jednym z najinteligentniejszych ludzi w polityce. Inna sprawa, że chociaż ma bardzo konkretne poglądy to niestety z wieloma ciężko się zgodzić. Jego opinie chociażby na temat kobiet czy jak to on sam określa "państwa socjalnego" sprawiają, że zdecydowanie nie chciałbym go widzieć jako kogokolwiek u szczytu władzy w naszym kraju. Prezydent Korwin-Mikke na pewno by wywołał falę zmian w kraju, ale nie za bardzo wierzę by były to zmiany pozytywne. 

Jego poglądy są na pewno ciekawsze od politycznie poprawnego bełkotu większości polityków, aczkolwiek często one też nie brzmią zbyt sensownie... Cóż, jak się panie Januszu coś twierdzi na jakiś temat to przydałyby się jakieś dowody, inaczej to zaczyna brzmieć jak sci-fi...

Zdecydowanie najbarwniejsza postać polskiej polityki... O ile bardzo chętnie bym z Panem Januszem podyskutował przy partii szachów, o tyle bardzo proszę - niech się pan wycofa z polityki dla dobra wszystkich. Bo Korwin-Król niestety błaźniłby się jeszcze bardziej niż obecny prezydent...

Janusz Palikot (Twój ruch)
Mający wykształcenie filozoficzne biznesmen-polityk mający 51 lat na karku. W 2006 roku jeden z najbogatszych ludzi w naszym kraju. Niestety rozwody, własna partia i dość ekstrawagancki charakter sprawiły, że jego majątek mocno stopniał. Aczkolwiek, na szczęście dla pana Janusza, z dietą poselską raczej się nie liczy dni do kolejnej wypłaty. Jak dla mnie jest takim swojego rodzaju politycznym Tomaszem Jacykowem. By dorobić się majątku trzeba mieć głowę na karku. Szkoda tylko, że dla zdobycia sławy i poklasku stosuje dość kontrowersyjną drogę kariery politycznej - pajacowanie. Większość jego niegdysiejszych wypowiedzi i wystąpień (jak to słynne z pistoletem i dildem)
budziły właściwie wyłącznie zażenowanie...
W ostatnich wyborach do sejmu obiecując legalizację marihuany zdobył zaskakująco wysoką ilość głosów, jednak już po wejściu do sejmu zdaje się nie robić właściwie nic. No cóż... nie jest on człowiekiem godnym zaufania i mam szczerą nadzieję, że on też nie zostanie nigdy zaprzysiężony na prezydenta naszego kraju...


Paweł Kukiz (bezpartyjny)
Rok młodszy od posła Palikota były lider zespołu Piersi, obecnie publicysta i aktywista. Bez względu na jego kwalifikacje brak wsparcia partyjnego oraz momentami skrajnie prawicowe poglądy wydają się go skazywać na porażkę. Jego dużą zaletą jest to że zdaje się mówić to co naprawdę myśli, ale to raczej nie pomoże mu w przypadku ewentualnej wygranej na utworzenie stabilnego i pokojowego rządu... Jego prezydentura z mojej perspektywy to byłby okres ciągłych wewnętrznych sporów.



 
 Andrzej Duda (PiS)                          Adam Jarubas (PSL)

Obaj panowie wydają się być efektem "bezpiecznej" polityki ich partii. Zarówno PiS jak i PSL postanowiły zaproponować dwóch polityków którzy gdzieś tam w tle się kojarzą przeciętnemu wyborcy - gdzieś dzwoni, tylko w którym kościele? Takie połączenie świeżości i jednocześnie "skądśgokojarzenia" może dać ciekawe efekty. A skoro ciężko o nich powiedzieć coś złego a jednocześnie jesteśmy świadomi ich istnienia to obaj mogą być czarnymi końmi tych wyborów.

O Marianie Kowalskim (Ruch Narodowy), Jacku Wilku (Kongres Nowej Prawicy), Grzegorzu Braunie (bezpartyjny) oraz Pawle Tanajno (Demokracja Bezpośrednia) wypada wspomnieć ze zwykłej przyzwoitości. Tacy ludzie istnieją i startują w wyborach. Nikomu nie można zabronić marzyć...

Magdalena Ogórek (SLD)
Zdecydowanie najciekawszy przypadek i w sumie główny powód napisania tego wpisu w blogu. 36-cio letnia pani doktor nauk humanistycznych z Rybnika. Z jednej strony piękna kobieta, świetnie wyglądająca za mównicą, a z drugiej strony...
...piękna kobieta świetnie wyglądająca za mównicą. I chyba nie trudno zgadnąć czemu Leszek Miller zadecydował o właśnie takim wyborze kandydata na prezydenta RP z ramienia jego partii. Chociaż nie wiem czy chciałbym wiedzieć o czym myślał w chwili robienia tego zdjęcia...
I to jest właśnie problem pani Ogórek. Uroda. 

Załóżmy, że pani ogórek jest najlepszym wyborem na prezydenta, najlepiej przygotowanym merytorycznie, posiadającym najwięcej ogłady, najlepiej poukładane w głowie i tak dalej i tak dalej. Niestety polityka to świat mocno zdominowany przez mężczyzn, którzy widząc tak atrakcyjną kobietę... no nie ukrywajmy o czym myślą. Taka już nasza nędzna biologia. Nie ważne jak wielkie, ważne, mądre i wyniosłe rzeczy będzie mówiła - dopóki będzie obcą, nieznaną danej osobie osobiście kobietą - to i tak raczej nie będzie traktowana poważnie. Spójrzcie po sobie (głównie mówię do facetów w tej chwili) - ilu z Was patrząc na jej zdjęcie pomyślało że byłaby dobrą panią prezydent naszego kraju? Jakoś niewiele tych rąk w górze. Pomysłów innych nie chcę znać - dosyć mi własnych. Problemem jest fakt, że w polityce większość ludzi to jednak faceci i oni w większości też nie będą pani Ogórek brać poważnie z tego samego powodu. Na szczycie NATO widownia nie będzie słuchała tego co prezydent jakiegoś kraju na obrzeżach Europy ma do powiedzenia tylko jakby tu ją zaciągnąć do swojego hotelowego pokoju na rokowania prezydenckie za zamkniętymi drzwiami...

Dlatego chociaż moje uwielbienie piękna życzy pani Ogórek jak najdłuższego brylowania w świecie polityki, bo to zawsze przyjemniejszy widok z ekranu telewizora czy nagłówka newsa/gazety niż większość pojawiających tam się twarzy to jednak nie w roli prezydenta czy premiera.



Dobra, powyzlośliwiałem się, ponarzekałem i właściwie wszyscy kandydaci są do niczego. Więc na kogo głosować? Jak w przypadku każdych wyborów w jakich uczestniczyłem polecam głosowanie na...


...mniejsze zło. A dla każdego z nas to mniejsze zło ma inną twarz. 

APEL!!!!
Moi drodzy - wielka prośba. Bądźmy szczerzy - matematycznie właściwie nikt się nie liczy poza panami Komorowskim i Dudą. Mają poparcie dwóch największych partii z dwoma największymi elektoratami. Ale jeśli głosujecie na któregoś z tych panów - róbcie to świadomie - tylko, jeśli naprawdę wierzycie w danego kandydata. Jeśli np. popieracie pana Wilka a nie lubicie Komorowskiego ani Dudy to nie głosujcie na mniej złego z zestawienia Komorowski/Duda tylko dlatego żeby "nie zmarnować głosu" bo Wilk i tak nie ma pewnie szans. W ten sposób tylko nabijamy głosy dwóm molochom obecnie trzymającym władzę zapewniając brak zmian w naszym kraju. Nawet jeśli wasz kandydat nie wygra to wyniki "zwycięzców" będą się obniżały - zwłaszcza, jeśli tak myślących ludzi będzie więcej. Jeśli nie podoba Ci się sytuacja w naszym kraju to nie głosuj na ludzi tworzących obecny rząd! Tylko tak możemy coś zmienić a przynajmniej dać im cokolwiek do myślenia. No chyba, że jesteśmy gotowi masowo wyjść na ulicę... Ale w to w POlsce jakoś nie chce mi się wierzyć...

wtorek, 24 marca 2015

Człowiek rodzi się z natury zły?

Jak to jest że ciągnie nas do zła i kiedy tylko czujemy się bezkarni pozwalamy mu wyrwać się z klatki?


Procesy norymberskie - czyli jak zrobić cały świat w balona


źródło obrazka: http://nonciclopedia.wikia.com/

1 października 1946 roku Geoffrey Lawrence ogłosił wyrok w głównym procesie norymberskim mającym osądzić najważniejsze osoby w Trzeciej Rzeszy. Martin Bormann, Hans Frank, Wilhelm Frick, Herman Goring, Alfred Jodl, Ernst Kaltenbrunner, Wilhelm Keitel, Joachim von Ribbentrop, Alfred Rosenberg, Fritz Sauckel, Arthur Seyss-Inquart i Julius Streicher zostali skazani na śmierć. Kolejnych siedmiu nazistów zostało skazanych na kary więzienia (od 10 lat do dożywotki), a trzech zostało uniewinnionych. W następnych latach odbyło się kolejnych 12 procesów w Norymberdze mających osądzić winy kolejnych grup zbrodniarzy hitlerowskich, min. dokonujących eksperymentów na ludziach lekarzy, prawników czy zarządców obozów koncentracyjnych.



Czytając o procesach norymberskich człowiek zaczyna czuć, że coś jest z nimi nie tak... zwłaszcza z wyrokami...

Oskarżono - 206 osób
Winnymi uznano - 165 osób
Śmierć poniosło - 27 osób (w wyniku skazania na śmierć lub samobójstwa)
Zwolnieni przed czasem z odbywania wyroku więzienia - 84!

Stawiamy przed sądem ludzi odpowiedzialnych za największą zbrodnię w historii a potem ich uniewinniamy? Ukradnę samochód to dostanę 5 lat więzienia, a usłyszę oskarżenie o zbrodnię przeciw ludzkości... i też wyjdę po 5 latach? 

Dwa jak dla mnie wybitnie ciekawe przypadki:

Edward Milch - zastępca Hermana Goringa, szefa Luftwaffe. 
Winny zmuszaniu jeńców do niewolniczej pracy. 
Skazany w 1947 roku na dożywocie. 
W 1951 roku wyrok skrócono do 15 lat. 
Wypuszczony na wolność w... 1954...
I nie mówcie, że to przez zły stan zdrowia, bo dożył w spokoju do 1972 roku.

Dowódcy EinsatzGruppen - oddziały egzekucyjne dokonujące masakr na ludności cywilnej
Oskarżono: 22 osoby
Skazano na śmierć: 14
Wykonano wyroków śmierci: ...4!
Pozostali oskarżeni wyszli na wolność najpóźniej w 1958 roku...

Przecież to słów brakuje... O ile rozumiem (na upartego) przymknięcie oka na chociażby Wernhera von Brauna, czyli ojca rakiet V2 bo jego wiedza i praca dla NASA przyspieszyła nasz rozwój techniczny o ładnych parę lat, o tyle trepy mordujące całe wioski? Jakim prawem zasłużyli na wcześniejsze zwolnienia? O ile oburza mnie adnotacja "zwolniony przedwcześnie ze względu na zły stan zdrowia" (w czasach II wojny Trzecia Rzesza uznawała ludzi chorych psychicznie, fizycznie i słabych za "życie nie warte życia" - jak to się dla tych chorych osób kończyło chyba nie muszę mówić. A my się mamy przejmować ich stanem zdrowia?) o tyle w niektórych przypadkach zwolnienie można wytłumaczyć chyba tylko w jeden sposób: zwolnienie za... dobre sprawowanie?!?

Co jest w nas silniejsze, dobro czy zło?


Kiedy psychologowie kłócą się co jest ważniejsze dla naszego charakteru - środowisko w jakim się wychowujemy czy nasze geny - ważniejsze wydaje mi się inne pytanie. Jaki człowiek jest z natury? 

Istnieje teoria która twierdzi, że człowiek rodzi się z natury zły. Jesteśmy dziką bestią na którą nasza cywilizacja nakłada kajdany moralności w postaci wszelkiego rodzaju prawa czy obyczajów. Otaczamy się tym dobrem jak ryba panierką i powoli się w niej smażymy. Udajemy przed wszystkimi, wraz z nami samymi, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Ale czy naprawdę nimi jesteśmy? Dobry człowiek to ktoś kto czyni dobrze bo nie chce czynić źle. Tymczasem człowiek czyni dobrze dlatego, że boi się kary. Dlaczego nie pójdziesz do sklepu i nie ukradniesz wymarzonego telefonu? Bo to by było złe, bo ktoś by na tym stracił? Jasne. Sensowna odpowiedź. Ale czy gdybym zagwarantował Ci bezkarność tego czynu czy dalej byś tak odpowiedział, czy raczej byś poszedł i go ukradł? Jasne, teraz prawie każdy odpowie: "no coś Ty! W życiu nie ukradłbym telefonu". Skądś się jednak wzięło powiedzenie, że okazja czyni złodzieja. Jeśli możemy w łatwy sposób, szybko i bezkarnie poprawić swój los to większość ludzi prędzej czy później się skusi. A co jeśli chodzi o coś większego niż kradzież? 

Kiedy pod koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku Adolf Hitler rozkręcał swoją machinę wojenną ludzie którzy znaleźli się w jego otoczeniu stali się właściwie bezkarni. Mogli kraść, palić, gwałcić, torturować i mordować nie będąc w tym w zasadzie w żaden sposób ukarani. Ukrywając się za płaszczem ideologii o ile ofiarą był człowiek nie będący Aryjczykiem... to właściwie nie był człowiekiem i można było z nim robić co się tylko chciało z czego wielu ludzi chętnie korzystało by zaspokoić swoje chore pragnienia. 

Ale przecież Ci zbrodniarze przed wybuchem wojny byli często wzorowymi obywatelami, rodzicami, małżeństwami... Byli dobrymi ludźmi. Hitler zniósł odpowiedzialność karną i nagle zaczęli pokazywać swoje prawdziwe, okrutne oblicze. Robili rzeczy które robili bo mogli, bo nie czekała ich żadna kara... bo nie czekało ich nawet krzywe spojrzenie sąsiadów. Kiedy naziści przegrali wojnę i ich dowódcy trafiali do więzień nagle potulnieli (nie wszyscy ale znaczna większość). Nawracali się, zaczynali żałować za swoje winy... Nagle stali się na tyle wzorowymi obywatelami, że aż wybaczano im ich przewinienia i wypuszczano na wolność przed czasem. Nagły powrót do dobra kiedy okazało się, że prawo znowu działa i za złe uczynki trzeba zapłacić...

Nie jest to zresztą jedyny przykład z historii który pokazuje jak zachowuje się człowiek kiedy przestaje obawiać się odpowiedzialności karnej. Przeszłość naszego gatunku jest pełna dobrych ludzi którzy po dojściu do władzy dawali upust swoim żądzom posiadania, mordu czy seksualnym bo byli pewni, że nie spotka ich za to żadna kara. Przykład nazistów to tylko jeden z najbardziej jaskrawych i żywych w naszej pamięci przykładów. 

A jak wyglądałby Twój świat? Świat w którym pełniłbyś władzę absolutną nad wszystkimi i wszystkim? Gdybyś miał władzę życia i śmierci nad każdą napotkaną osobą? Pierwsza myśl pewnie jest taka, że taki świat byłby utopią - zrobiłbym tak, żeby wszystkim było dobrze. Być może jest to nawet dość silna myśl, zagłuszająca wszelkie inne. Ale gdybyś mógł zostać absolutnym i bezkarnym władcą to prędzej czy później natura przejęłaby nad Tobą władzę i stworzyłbyś świat którego wielu ludzi powinno się obawiać. Prawda jednak jest taka, że człowiekiem kierują żądze i pragnienia, które na codzień tłumimy bo musimy je tłumić. 

Prawo bez względu na to czy świeckie czy religijne narzuca nam łańcuchy które musimy mieć narzucone żeby przetrwać bo chociaż w każdym z nas jest dobro, to zło w nas też istnieje i patrząc na karty historii takie jak Trzecia Rzesza - wydaje się być jednak naszą prawdziwą naturą. Więc walczmy z nią dla dobra nas wszystkich.




poniedziałek, 23 marca 2015

Znowu nie ma co oglądać w telewizji

Czy wy czasem też macie wrażenie, że na jaki kanał nie włączyć tylko jakaś mutacja trudnych spraw, reklamy albo jakieś rozśpiewany talent-crap-show?


Kiepskie życie w TV

Kiedy w marcu 1999 roku Polsat wyemitował pierwszy odcinek Świata według Kiepskich w naszym kraju zawrzało. Wielu, w tym i moi szanowni rodzice, określali ten program najgłupszym jaki jest emitowany w telewizji. Mimo fali krytyki znalazł jednak swoje oddane grono fanów, bo pomimo bijącego z ekranu debilizmu człowiek był ciekawy cóż za absurd wymyśli Ferdek tym razem. Nie można też nie wspomnieć o babce kiepskiej - kto ją pamięta ten przyzna, że wszelkie sceny ze Śp. Krystyną Feldman były sztuką samą w sobie. Przede wszystkim zaś problemy na jakie trafiała rodzinka z Ćwiartki 3/4 były jakieś takie... swojskie. Mąż bezrobotny alkoholik z mnóstwem głupich pomysłów, upierdliwa teściowa-dewotka, wredny sąsiad-donosiciel i ogólnie wszelkie zło na świecie? Przecież to są problemy z którymi każdy z nas się styka na codzień. A że w krzywym zwierciadle... Dostaliśmy taki nieco absurdalny "Polaka portret własny".  Najgłupszy program w TV roku 1999... i kilku następnych.

O ile w 1999 kiedy tylko z głośników telewizora zaczynało brzmieć "w kiepskim świecie, kiepskie sprawy..." często słyszałem jakąś uszczypliwość na temat tego co ja właściwie oglądam o tyle dzisiaj moja rodzicielka skacząc po kanałach sama chętnie wybiera Świat według Kiepskich. Dlaczego? Czyżby zmądrzał? Nie... Serial jak głupi był tak jest, za to mnóstwo stracił po śmierci aktorki grającej wspaniałą Rozalię (no uwielbiałem tą postać, co ja poradzę ;) )  i jeszcze więcej stracił kiedy do obsady dołączyła Anna Ilczuk grająca żonę Waldusia... Skoro serial nie zmądrzał, to może z moją Mamą gorzej? Nie, to zdecydowanie nie. Latka lecą, ale główka ciągle pracuje bardzo porządnie. No to o co chodzi? Może o to, że w porównaniu z resztą telewizji staje się mniejszym złem?


Eksperyment

Rzadko oglądam telewizję, ale kiedy już mi się zdarzy to mam ochotę sobie strzelić w łeb. Którego kanału się nie włączy tam albo reklamy, albo jakieś paradokumenty jak Trudne Sprawy albo jakiś kolejny talent show gdzie ktoś śpiewa/śpiewa/śpiewa/czasem coś zatańczy (a i tak wygra ten co zaśpiewa), względnie kilka gwiazdek skacze do wody... Postanowiłem przeprowadzić małe badanie na temat tego co jest dziś dostępne w telewizji...

ZAŁOŻENIA: 
  • Dzielę wszystkie programy na kategorie typu: film, dokument, serial itp. 
  • wyliczam ile czasu różnego rodzaju programy są emitowane
  • pod uwagę biorę tylko kanały ogólnotematyczne w których z założenia każdy powinien znaleźć coś dla siebie
  • biorę pod uwagę tylko kanały ogólnodostępne - takie które odbierze się nawet na zwykłej antenie naziemnej bez pomocy anten satelitarnych czy kablówki 
Daje mi to pogląd na to czym karmione są masy, do czego ma dostęp każdy telewidz w kraju.
Na scenie zostały: TVP 1, TVP 2, Polsat, TVN, TV 4, TV Puls i Tele 5. 

Jakie otrzymałem wyniki? Podobno słowa znaczą więcej niż tysiąc słów...

Udział grup programowych od poniedziałku do piątku

Udział grup programowych w weekend

Lwią część tortu wygarnęły dla siebie różnego rodzaju programy informacyjne (przy czym wliczałem też do nich wszelkie dokumenty i ogólnie wszystkie programy z których można się faktycznie czegoś dowiedzieć o otaczającym świecie). To niby brzmi dumnie. Problem jest taki, że ogromna ich część przypadała na spore bloki emitowane w nocy... A co zwykły Kowalski po powrocie z pracy ma do dyspozycji w telewizji zanim pójdzie spać (bo rano trzeba przecież wstać wcześnie do pracy)? Tutaj kłaniają się kawałki tortu opisane jako "paradokument" które zwłaszcza na Polsacie zaczynają rządzić ramówką... 


Tygodniowa ramówka poszczególnych stacji...

Przez aż 1/3 czasu na Polsacie mamy do czynienia z różnymi mutacjami Trudnych Spraw a do tego jeszcze kolejne odmiany Po co oni śpiewają/tańczą/kucharzą a późną nocą przyszłość odkrywają przed widzami mistrzynie magii i tarota... Nie myślałem, że kiedykolwiek zacznie mi brakować telenowel...

Tutaj już wspomnianych telenowel znacznie więcej (naprawdę mi ich brakowało? :P), trochę filmów, trochę informacji... taka w miarę zrównoważona stacja. Gdyby nie te powtórki powtórek...

Hmmm... taka trochę stacja o niczym. Każdego dnia rozpoczyna i kończy działalność wielkimi blokami telezakupów, mnóstwo programów rozrywkowych puszczających "najśmieszniejsze" filmiki internetu (a od czego poczciwy youtube?), codziennie trochę programów muzycznych (wedle gustu, bo prawie tylko disco polo) a późnym wieczorem filmy ze zbędną fabuła... Swoją drogą ciekawostka - z wybranych stacji tylko Tele 5 puszcza wieczorem filmy erotyczne. 

Zdecydowany faworyt dla dzieciaków - to jedyna stacja która codziennie poświęca im jakąś większą uwagę. Ale to właściwie tylko rano, bo potem na wzór Polsatu mamy do czynienia z dużą ilością marnych aktorów branych z ulicznej łapanki. Na szczęście w przeciwieństwie do Polsatu tutaj jest to przeplatane z innymi rodzajami programów i generalnie wybór jest spory, zwłaszcza w weekendy.

Jakoś jedynka nie potrafi się przebić chociaż z wykresu wynika, że jest to chyba najbardziej konkretna z badanych stacji. 


Telewizyjna dwójka nie potrafiła się niestety oprzeć pokusie emisji paradokumentów których liczba rośnie stopniowo w siłę. To przeplatane z telenowelami i (jakoś w tym tygodniu nieobecnymi) The Voice of Poland i tym podobnymi powoli rozbraja ramówkę.

No i na koniec TVN w którym paradokumenty wraz z wróżką i konkursami talentów zajmują 41% czasu antenowego... 


Skąd się to bierze?

Aż się czają pytania co tak naprawdę stało się z właściwie wymarłymi teleturniejami? Dlaczego posiadanie jakiejkolwiek wiedzy (Milion w rozumie, Milionerzy itp. itd.) liczy się dzisiaj mniej niż to jak się walnie w wodę? Dlaczego telenowele, które zazwyczaj trzymały jakikolwiek poziom zostały pogrzebane żywcem przez badziew zwany paradokumentami? Czy mięsny jeż jest naprawdę aż tak atrakcyjny? 



Skąd się biorą takie zmiany w telewizji? Przecież te gatunki nie rosłyby w siłę gdyby ludzie ich nie oglądali. A może są po prostu najtańsze w produkcji i dlatego nas nimi zarzucają? Cóż, uliczni aktorzy biorą trochę mniej kasy niż taki Czarek Pazura a oszczędności na scenariuszu... yyy... tam ktoś w ogóle pisze scenariusz czy wszystko jest improwizowane na ogólnym tylko pomyśle na odcinek? Chociaż i tak nic nie przebije faktu, że wielu ludzi wierzy że przedstawiane tam sytuacje są prawdziwe. Że to wszystko dzieje się naprawdę, tylko przypadkiem ktoś to złapał kamerą...

Tak nie cierpię takich programów i tekst jest wyjątkowo stronniczy i tendencyjny. Ale takie jest moje zdanie, jeśli ktoś ma inne - zapraszam do komentowania. A że nie muszę tych programów przecież oglądać jak ich nie lubię? Jasne. Omijam je szerokim łukiem. Ale wielu ludzi je ogląda i głupieje przez to jeszcze bardziej niż przez Kiepskich - bo tam przynajmniej wszyscy wiedzieli że to tylko bajka. Dlatego nie bagatelizujcie problemu, starajcie się unikać paradokumentów i przekonujcie też znanych wam widzów do zmiany programów. Inaczej niedługo szokiem będzie nie to, że matury nie zdało 25% maturzystów, ale że 25% maturę zdało...

Telewizja głupieje, jeszcze 2-3 lata temu wykresy które przedstawiłem wczoraj wyglądałyby zupełnie inaczej. Ale tylko takie rzeczy się teraz sprzedają w telewizji, nikt na inteligencji się nie wybije...

Kilka lat temu miałem okazje zasiąść kilka razy na widowni Rozmów w Toku. Pewnego razu, kiedy gościem specjalnym był niesławny Tomasz Jacykow (jakbyście nie kojarzyli - poniżej zdjęcie), jeden z członków ekipy w przerwie zapytał go: "Co Pan właściwie sądzi o stylu ubierania Polaków? Jak wypadamy na tle krajów zachodnich?". Jak myślicie, co odpowiedział?

Tomasz Jacykow we własnej osobie
źródło:kobieta.dziennik.pl

Widząc człowieka jak na powyższym zdjęciu, kojarząc jak przez mgłę jego wypowiedzi w telewizji, spodziewałem się odpowiedzi krytykującej Polaków. Czegoś w stylu "Polacy to kołtuneria, za grosz stylu" i tak dalej i tak dalej. Jego faktyczna odpowiedź mnie zatkała... 

"A co ja mam Panu porównywać? Wielu ludzi nie ma co do garnka włożyć więc nie mają za co się stroić. Jak ludzie przestaną liczyć czy im wystarczy pieniędzy do kolejnej wypłaty i zostanie nadwyżka na markowe ubrania to wtedy będę mógł porównywać, a do tego czasu nie jestem w stanie" 

Oczywiście jak włączyły się kamery to znowu wrócił do pajacowania. Okazał się inteligentną, zrównoważoną osobą. Na tyle inteligentną, że wie na jakich wypowiedziach i zachowaniach w telewizji można się wybić, a jakie zachować na rozmowy przy wyłączonych kamerach... Smutne....

Niby rozumiem, że telewizja jest rozrywką dla mas i musi celować w gusta jak najszerszych mas odbiorców ale mimo wszystko... Quo Vadis TV?