poniedziałek, 23 marca 2015

Znowu nie ma co oglądać w telewizji

Czy wy czasem też macie wrażenie, że na jaki kanał nie włączyć tylko jakaś mutacja trudnych spraw, reklamy albo jakieś rozśpiewany talent-crap-show?


Kiepskie życie w TV

Kiedy w marcu 1999 roku Polsat wyemitował pierwszy odcinek Świata według Kiepskich w naszym kraju zawrzało. Wielu, w tym i moi szanowni rodzice, określali ten program najgłupszym jaki jest emitowany w telewizji. Mimo fali krytyki znalazł jednak swoje oddane grono fanów, bo pomimo bijącego z ekranu debilizmu człowiek był ciekawy cóż za absurd wymyśli Ferdek tym razem. Nie można też nie wspomnieć o babce kiepskiej - kto ją pamięta ten przyzna, że wszelkie sceny ze Śp. Krystyną Feldman były sztuką samą w sobie. Przede wszystkim zaś problemy na jakie trafiała rodzinka z Ćwiartki 3/4 były jakieś takie... swojskie. Mąż bezrobotny alkoholik z mnóstwem głupich pomysłów, upierdliwa teściowa-dewotka, wredny sąsiad-donosiciel i ogólnie wszelkie zło na świecie? Przecież to są problemy z którymi każdy z nas się styka na codzień. A że w krzywym zwierciadle... Dostaliśmy taki nieco absurdalny "Polaka portret własny".  Najgłupszy program w TV roku 1999... i kilku następnych.

O ile w 1999 kiedy tylko z głośników telewizora zaczynało brzmieć "w kiepskim świecie, kiepskie sprawy..." często słyszałem jakąś uszczypliwość na temat tego co ja właściwie oglądam o tyle dzisiaj moja rodzicielka skacząc po kanałach sama chętnie wybiera Świat według Kiepskich. Dlaczego? Czyżby zmądrzał? Nie... Serial jak głupi był tak jest, za to mnóstwo stracił po śmierci aktorki grającej wspaniałą Rozalię (no uwielbiałem tą postać, co ja poradzę ;) )  i jeszcze więcej stracił kiedy do obsady dołączyła Anna Ilczuk grająca żonę Waldusia... Skoro serial nie zmądrzał, to może z moją Mamą gorzej? Nie, to zdecydowanie nie. Latka lecą, ale główka ciągle pracuje bardzo porządnie. No to o co chodzi? Może o to, że w porównaniu z resztą telewizji staje się mniejszym złem?


Eksperyment

Rzadko oglądam telewizję, ale kiedy już mi się zdarzy to mam ochotę sobie strzelić w łeb. Którego kanału się nie włączy tam albo reklamy, albo jakieś paradokumenty jak Trudne Sprawy albo jakiś kolejny talent show gdzie ktoś śpiewa/śpiewa/śpiewa/czasem coś zatańczy (a i tak wygra ten co zaśpiewa), względnie kilka gwiazdek skacze do wody... Postanowiłem przeprowadzić małe badanie na temat tego co jest dziś dostępne w telewizji...

ZAŁOŻENIA: 
  • Dzielę wszystkie programy na kategorie typu: film, dokument, serial itp. 
  • wyliczam ile czasu różnego rodzaju programy są emitowane
  • pod uwagę biorę tylko kanały ogólnotematyczne w których z założenia każdy powinien znaleźć coś dla siebie
  • biorę pod uwagę tylko kanały ogólnodostępne - takie które odbierze się nawet na zwykłej antenie naziemnej bez pomocy anten satelitarnych czy kablówki 
Daje mi to pogląd na to czym karmione są masy, do czego ma dostęp każdy telewidz w kraju.
Na scenie zostały: TVP 1, TVP 2, Polsat, TVN, TV 4, TV Puls i Tele 5. 

Jakie otrzymałem wyniki? Podobno słowa znaczą więcej niż tysiąc słów...

Udział grup programowych od poniedziałku do piątku

Udział grup programowych w weekend

Lwią część tortu wygarnęły dla siebie różnego rodzaju programy informacyjne (przy czym wliczałem też do nich wszelkie dokumenty i ogólnie wszystkie programy z których można się faktycznie czegoś dowiedzieć o otaczającym świecie). To niby brzmi dumnie. Problem jest taki, że ogromna ich część przypadała na spore bloki emitowane w nocy... A co zwykły Kowalski po powrocie z pracy ma do dyspozycji w telewizji zanim pójdzie spać (bo rano trzeba przecież wstać wcześnie do pracy)? Tutaj kłaniają się kawałki tortu opisane jako "paradokument" które zwłaszcza na Polsacie zaczynają rządzić ramówką... 


Tygodniowa ramówka poszczególnych stacji...

Przez aż 1/3 czasu na Polsacie mamy do czynienia z różnymi mutacjami Trudnych Spraw a do tego jeszcze kolejne odmiany Po co oni śpiewają/tańczą/kucharzą a późną nocą przyszłość odkrywają przed widzami mistrzynie magii i tarota... Nie myślałem, że kiedykolwiek zacznie mi brakować telenowel...

Tutaj już wspomnianych telenowel znacznie więcej (naprawdę mi ich brakowało? :P), trochę filmów, trochę informacji... taka w miarę zrównoważona stacja. Gdyby nie te powtórki powtórek...

Hmmm... taka trochę stacja o niczym. Każdego dnia rozpoczyna i kończy działalność wielkimi blokami telezakupów, mnóstwo programów rozrywkowych puszczających "najśmieszniejsze" filmiki internetu (a od czego poczciwy youtube?), codziennie trochę programów muzycznych (wedle gustu, bo prawie tylko disco polo) a późnym wieczorem filmy ze zbędną fabuła... Swoją drogą ciekawostka - z wybranych stacji tylko Tele 5 puszcza wieczorem filmy erotyczne. 

Zdecydowany faworyt dla dzieciaków - to jedyna stacja która codziennie poświęca im jakąś większą uwagę. Ale to właściwie tylko rano, bo potem na wzór Polsatu mamy do czynienia z dużą ilością marnych aktorów branych z ulicznej łapanki. Na szczęście w przeciwieństwie do Polsatu tutaj jest to przeplatane z innymi rodzajami programów i generalnie wybór jest spory, zwłaszcza w weekendy.

Jakoś jedynka nie potrafi się przebić chociaż z wykresu wynika, że jest to chyba najbardziej konkretna z badanych stacji. 


Telewizyjna dwójka nie potrafiła się niestety oprzeć pokusie emisji paradokumentów których liczba rośnie stopniowo w siłę. To przeplatane z telenowelami i (jakoś w tym tygodniu nieobecnymi) The Voice of Poland i tym podobnymi powoli rozbraja ramówkę.

No i na koniec TVN w którym paradokumenty wraz z wróżką i konkursami talentów zajmują 41% czasu antenowego... 


Skąd się to bierze?

Aż się czają pytania co tak naprawdę stało się z właściwie wymarłymi teleturniejami? Dlaczego posiadanie jakiejkolwiek wiedzy (Milion w rozumie, Milionerzy itp. itd.) liczy się dzisiaj mniej niż to jak się walnie w wodę? Dlaczego telenowele, które zazwyczaj trzymały jakikolwiek poziom zostały pogrzebane żywcem przez badziew zwany paradokumentami? Czy mięsny jeż jest naprawdę aż tak atrakcyjny? 



Skąd się biorą takie zmiany w telewizji? Przecież te gatunki nie rosłyby w siłę gdyby ludzie ich nie oglądali. A może są po prostu najtańsze w produkcji i dlatego nas nimi zarzucają? Cóż, uliczni aktorzy biorą trochę mniej kasy niż taki Czarek Pazura a oszczędności na scenariuszu... yyy... tam ktoś w ogóle pisze scenariusz czy wszystko jest improwizowane na ogólnym tylko pomyśle na odcinek? Chociaż i tak nic nie przebije faktu, że wielu ludzi wierzy że przedstawiane tam sytuacje są prawdziwe. Że to wszystko dzieje się naprawdę, tylko przypadkiem ktoś to złapał kamerą...

Tak nie cierpię takich programów i tekst jest wyjątkowo stronniczy i tendencyjny. Ale takie jest moje zdanie, jeśli ktoś ma inne - zapraszam do komentowania. A że nie muszę tych programów przecież oglądać jak ich nie lubię? Jasne. Omijam je szerokim łukiem. Ale wielu ludzi je ogląda i głupieje przez to jeszcze bardziej niż przez Kiepskich - bo tam przynajmniej wszyscy wiedzieli że to tylko bajka. Dlatego nie bagatelizujcie problemu, starajcie się unikać paradokumentów i przekonujcie też znanych wam widzów do zmiany programów. Inaczej niedługo szokiem będzie nie to, że matury nie zdało 25% maturzystów, ale że 25% maturę zdało...

Telewizja głupieje, jeszcze 2-3 lata temu wykresy które przedstawiłem wczoraj wyglądałyby zupełnie inaczej. Ale tylko takie rzeczy się teraz sprzedają w telewizji, nikt na inteligencji się nie wybije...

Kilka lat temu miałem okazje zasiąść kilka razy na widowni Rozmów w Toku. Pewnego razu, kiedy gościem specjalnym był niesławny Tomasz Jacykow (jakbyście nie kojarzyli - poniżej zdjęcie), jeden z członków ekipy w przerwie zapytał go: "Co Pan właściwie sądzi o stylu ubierania Polaków? Jak wypadamy na tle krajów zachodnich?". Jak myślicie, co odpowiedział?

Tomasz Jacykow we własnej osobie
źródło:kobieta.dziennik.pl

Widząc człowieka jak na powyższym zdjęciu, kojarząc jak przez mgłę jego wypowiedzi w telewizji, spodziewałem się odpowiedzi krytykującej Polaków. Czegoś w stylu "Polacy to kołtuneria, za grosz stylu" i tak dalej i tak dalej. Jego faktyczna odpowiedź mnie zatkała... 

"A co ja mam Panu porównywać? Wielu ludzi nie ma co do garnka włożyć więc nie mają za co się stroić. Jak ludzie przestaną liczyć czy im wystarczy pieniędzy do kolejnej wypłaty i zostanie nadwyżka na markowe ubrania to wtedy będę mógł porównywać, a do tego czasu nie jestem w stanie" 

Oczywiście jak włączyły się kamery to znowu wrócił do pajacowania. Okazał się inteligentną, zrównoważoną osobą. Na tyle inteligentną, że wie na jakich wypowiedziach i zachowaniach w telewizji można się wybić, a jakie zachować na rozmowy przy wyłączonych kamerach... Smutne....

Niby rozumiem, że telewizja jest rozrywką dla mas i musi celować w gusta jak najszerszych mas odbiorców ale mimo wszystko... Quo Vadis TV?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz